poniedziałek, 14 grudnia 2015
niedziela, 13 grudnia 2015
Ludzie się zmieniają czy my dojrzewamy?
Oczywiście, każdy będzie miał inną opinię co do tego. Jednak po mojemu to indywidualna kwestia. Raz wydaje nam się, że całe nasze otoczenie się zmienia, tylko nie my. A w rzeczywistości jest odwrotnie. Albo wszyscy nam wciskają że jesteśmy ostatnio jacyś inni, a tam na prawdę przestaliśmy temu komuś odpowiadać. Chujowo, bo chujowo, ale jednak lepsza prawda niż kłamstwa.
Jest to bardzo, moim zdaniem, trudny temat i na prawdę nie wiem czemu się za niego biorę, ale spróbuję się jakoś rozpisać.
A więc, często jest tak, że pod wpływem różnych czynników np:.
Jest to bardzo, moim zdaniem, trudny temat i na prawdę nie wiem czemu się za niego biorę, ale spróbuję się jakoś rozpisać.
A więc, często jest tak, że pod wpływem różnych czynników np:.
*Jakieś problemy,
*Strata kogoś bliskiego,
* Słabe oceny,
*Chociażby dojrzewanie i poznawanie siebie.
inni zaczynają nam wytykać, jak to bardzo się nie zmieniliśmy. Jak bardzo na złe. I zwykle pada pytanie ''czemu/ dlaczego tak sądzisz?'' Bo w końcu sami w sobie nie dostrzegamy takiej zmiany. Wtedy ta osoba zaczyna się miotać. Zaczyna sobie sama zadawać pytanie jak odpowiedzieć. Zwykle ma kilka mało istotnych argumentów lub nie ma ich wcale. Wtedy zaczynamy się zastanawiać, czy to my się zmieniliśmy czy on/ona? Bo przecież skoro nie umie udowodnić, to jaką mamy pewność, że mówi prawdę?
Wtedy ja polecam popytać się innych czy faktycznie jest jakoś inaczej? A jeżeli tak to czy to tolerują, bo poco nam znajomi którzy nie tolerują nas takimi jakimi jesteśmy? No właśnie, po nic.
Jednak zwykle odpowiadają, że nie albo że nie zauważyli. Wtedy u większości włącza się czerwone światełko. ''To skoro ja się nie zmieniłem/am to czy po prostu nie przestałem/am odpowiadać tamtej osobie? Jeśli dojdziemy do takiego wniosku, może warto porozmawiać o tym. Jeśli to nic nie da, a ten ktosiem dalej nam będzie wypominać to jaki ta znajomość ma sens? No chyba żaden, większość z czytających to raczej się zgodzi. Większość się pewnie też znalazła w takiej sytuacji. Może ktoś się wypowie, chociażby z anonima? Chętnie ''wstąpię'' do jakieś dyskusji czy coś.
Jeśli chcecie żebym wypowiedziała na jakiś konkretny temat, piszcie na dole. Postaram się jak najszybciej.
//Mrs. Agony
środa, 9 grudnia 2015
Zakończona przyjaźń? Przepaść nie do przejścia?
Niestety każdy z nas, albo przynajmniej większość, miała okazję doświadczyć takiej ''przyjaźni''. Oczywiście nigdy to nie było coś dobrego.
Fałszywa przyjaźń można by było porównać do chociażby jakiegoś kwiatu. Kiedy jest młody, jest piękny. Każdy by go chciał. Ale z każdym dniem jest coraz brzydszy. Więdnie. Z każdym dniem coraz mniej osób zgodziło by się na przyjęcie go.
Tak jak z przyjaźnią. Początek przyjaźni to ten świeży kwiat. Każde kolejne złe zdarzenia, typu kłamstwo, kłótnia czy coś w tym guście ''wysysa'' wodę z jego wnętrza. Z każdym takim zdarzeniem jest tej wody coraz mniej, aż nie ma jej wcale. Wtedy zwykle przychodzi moment w którym zaczynamy się zastanawiać. Wtedy najczęściej jest już za późno. Dochodzimy do wniosku, że ta przyjaźń była g*wno warta, a ta druga osoba nie była tam bardzo zaangażowana jak Ty.
Ty cierpisz. Boli Cię. A tamta druga osoba często nawet o tym pojęcia nie ma. A jeśli ma, robi to z satysfakcją.
Boli Cię to bo myślałeś, że w końcu znalazłeś odpowiednią osobę i że to nigdy się nie skończy. Jednak nie.
Być może bolało Cię to tak bardzo, że aż zacząłeś popełniać jakieś akty w celu przemienienia bólu psychicznego w fizyczny. Być może zacząłeś się okaleczać.
Może. Nikt Cię tu nie ocenia.
Ale wracając do tematu przewodniego.
Ja również doznałam, czegoś takiego jak fałszywa ''przyjaźń''. Znałam się z dziewczyną od pierwszego dnia przedszkola. Nasze mamy również się przyjaźniły, więc ucieszyły się, że się dogadujemy. No i tak to sobie trwało. Razem przechodziłyśmy przez pierwsze zakochania, pierwsze urazy, swoje strachy. Trwało prawie 10 lat. Skończyło się w tej nieszczęsnej pierwszej gimnazjum.
Poznała inną przyjaciółkę, a ja poszłam w odstawkę. No cóż, zdarza się. Może bym tak pomyślała, gdyby tak się ta przyjaźń skończyła. Ale nie. Zaczęła mnie odgadywać. Rozpowiadać plotki. W szkole, jak i poza nią. Razem ze swoją nową BFF nie widziały dla mnie miejsca w tamtej szkole/klasie. I tak od czynu do czynu, musiałam zmienić szkołę bo nie wytrzymywałam psychicznie. I tam kłopoty się nie skończyły. Dalej nie miałam humoru, pomimo że poznałam całkiem fajną osóbkę. Dalej wiecznie byłam smutna.
Niestety po zmianie szkoły, nie dały mi spokoju. Po dzień dzisiejszy wydzwaniają do mnie żeby przypomnieć, że jestem najgorsza, najbrzydsza itp. Gorszych obelg nie będę wymienić. Po prostu nie.
Więc sami widzicie, że również miałam taką ''przygodę'', która ciągnie się za mną do dnia dzisiejszego.
Wiem jak to boli i jak bardzo to trudny temat. Dlatego podjęłam się napisania posta o tym.
Mam nadzieję, że wasze nieszczęśliwe przyjaźnie skończyły się tylko (a raczej aż) na zaprzestaniu przyjaźnienia się, a nie na jakiś kłótniach. A jeżeli tak. To pamiętajcie. ( o ile jesteście górą w tym konflikcie. Górą czyli osobą pokrzywdzoną, a nie tą nie świadomą.) Nie jesteście sami. Być może macie jeszcze jakiegoś przyjaciela, macie rodziców. Jeżeli nie czujecie że z kimkolwiek, w jakiś sposób, bliskim możecie porozmawiać jest jeszcze psycholog szkolny. On na pewno wykarze inicjatywę pomocy Wam. A jeśli nie chcecie rozmawiać z nikim znajomym ( nawet jeśli chodzi o psychologa) to możecie do mnie napisać. Nawet zachęcam.
Dzięki za wysłuchanie, do następnego.
//Mrs. Agony
Link'i:
ASK: http://ask.fm/MrsAgony
BLOG: http://allyourhatebvb.blogspot.com/
Moja strona na fb: https://www.facebook.com/niemacietoiniemamnie/?ref=hl
Na facebook'u możecie do mnie na priv napisać. Zaczęcam bardzo. :)
Fałszywa przyjaźń można by było porównać do chociażby jakiegoś kwiatu. Kiedy jest młody, jest piękny. Każdy by go chciał. Ale z każdym dniem jest coraz brzydszy. Więdnie. Z każdym dniem coraz mniej osób zgodziło by się na przyjęcie go.
Tak jak z przyjaźnią. Początek przyjaźni to ten świeży kwiat. Każde kolejne złe zdarzenia, typu kłamstwo, kłótnia czy coś w tym guście ''wysysa'' wodę z jego wnętrza. Z każdym takim zdarzeniem jest tej wody coraz mniej, aż nie ma jej wcale. Wtedy zwykle przychodzi moment w którym zaczynamy się zastanawiać. Wtedy najczęściej jest już za późno. Dochodzimy do wniosku, że ta przyjaźń była g*wno warta, a ta druga osoba nie była tam bardzo zaangażowana jak Ty.
Ty cierpisz. Boli Cię. A tamta druga osoba często nawet o tym pojęcia nie ma. A jeśli ma, robi to z satysfakcją.
Boli Cię to bo myślałeś, że w końcu znalazłeś odpowiednią osobę i że to nigdy się nie skończy. Jednak nie.
Być może bolało Cię to tak bardzo, że aż zacząłeś popełniać jakieś akty w celu przemienienia bólu psychicznego w fizyczny. Być może zacząłeś się okaleczać.
Może. Nikt Cię tu nie ocenia.
Ale wracając do tematu przewodniego.
Ja również doznałam, czegoś takiego jak fałszywa ''przyjaźń''. Znałam się z dziewczyną od pierwszego dnia przedszkola. Nasze mamy również się przyjaźniły, więc ucieszyły się, że się dogadujemy. No i tak to sobie trwało. Razem przechodziłyśmy przez pierwsze zakochania, pierwsze urazy, swoje strachy. Trwało prawie 10 lat. Skończyło się w tej nieszczęsnej pierwszej gimnazjum.
Poznała inną przyjaciółkę, a ja poszłam w odstawkę. No cóż, zdarza się. Może bym tak pomyślała, gdyby tak się ta przyjaźń skończyła. Ale nie. Zaczęła mnie odgadywać. Rozpowiadać plotki. W szkole, jak i poza nią. Razem ze swoją nową BFF nie widziały dla mnie miejsca w tamtej szkole/klasie. I tak od czynu do czynu, musiałam zmienić szkołę bo nie wytrzymywałam psychicznie. I tam kłopoty się nie skończyły. Dalej nie miałam humoru, pomimo że poznałam całkiem fajną osóbkę. Dalej wiecznie byłam smutna.
Niestety po zmianie szkoły, nie dały mi spokoju. Po dzień dzisiejszy wydzwaniają do mnie żeby przypomnieć, że jestem najgorsza, najbrzydsza itp. Gorszych obelg nie będę wymienić. Po prostu nie.
Więc sami widzicie, że również miałam taką ''przygodę'', która ciągnie się za mną do dnia dzisiejszego.
Wiem jak to boli i jak bardzo to trudny temat. Dlatego podjęłam się napisania posta o tym.
Mam nadzieję, że wasze nieszczęśliwe przyjaźnie skończyły się tylko (a raczej aż) na zaprzestaniu przyjaźnienia się, a nie na jakiś kłótniach. A jeżeli tak. To pamiętajcie. ( o ile jesteście górą w tym konflikcie. Górą czyli osobą pokrzywdzoną, a nie tą nie świadomą.) Nie jesteście sami. Być może macie jeszcze jakiegoś przyjaciela, macie rodziców. Jeżeli nie czujecie że z kimkolwiek, w jakiś sposób, bliskim możecie porozmawiać jest jeszcze psycholog szkolny. On na pewno wykarze inicjatywę pomocy Wam. A jeśli nie chcecie rozmawiać z nikim znajomym ( nawet jeśli chodzi o psychologa) to możecie do mnie napisać. Nawet zachęcam.
Dzięki za wysłuchanie, do następnego.
//Mrs. Agony
Link'i:
ASK: http://ask.fm/MrsAgony
BLOG: http://allyourhatebvb.blogspot.com/
Moja strona na fb: https://www.facebook.com/niemacietoiniemamnie/?ref=hl
Na facebook'u możecie do mnie na priv napisać. Zaczęcam bardzo. :)
poniedziałek, 7 grudnia 2015
Witam Was. Małe ogłoszenie. Informacje dotyczące bloga.
Wreszcie wzięłam się w garść i postanowiłam zacząć pisać tego bloga od nowa.
Tak od nowa.
Dla tych którzy nie wiedzą. Ten blog był już raz pisane, ale niestety moja przyjaciółka i ja postanowiłyśmy usunąć posty i po wakacjach zacząć od nowa. Poprzednie posty, po prostu, nie miały ładu i składu. Raz był post o romyślaniach, a w tym poście trzy inne tematy, oprócz tego o którym miałyśmy pisać. No i weź tu zrozum naszą logikę?
Ale wracając. Wszystko zaczyna się od nowa. Nowe, lepsze posty. Tym razem na temat. Tym razem mam nadzieję ciekawsze.
Tematyką bloga nie jest Life-Style, czyli nie taki typowo modowo-urodowy, tylko bardziej rozmyślania, moje poglądy. Będziemy sprawdzać różne tezy i organizować pogadanki, być może w komentarzach, być może przez Skypa.
Jeśli jest tutaj ktoś, kto czytał tego bloga jeszcze za czasów pseudonimów ZB i SS może pamięta posty pt. Muzyka, albo religia.
Większość postów będzie wyglądała mniej więcej tak.
Czyli: moja wypowiedź, innych poglądy na tą samą sprawę, jakiś obrazek, później może jakieś pytanie do Was itp.
Jednak to nie znaczy, że każdy będzie tak wyglądał.
Nie wykluczam że jednak może pokazać się kilka takich luźnych postów.
Znaczy na pewno się pokazą jakieś.
POSTY BĘDĄ DODAWANE RAZ W TYGODNIU, W NIEDZIELĘ OKOŁO GODZINY 12-13.
CZASAMI CZĘŚCIEJ.
Dzięki za wysłuchanie.
DO następnego. :*
//Mrs. Agony
Tak od nowa.
Dla tych którzy nie wiedzą. Ten blog był już raz pisane, ale niestety moja przyjaciółka i ja postanowiłyśmy usunąć posty i po wakacjach zacząć od nowa. Poprzednie posty, po prostu, nie miały ładu i składu. Raz był post o romyślaniach, a w tym poście trzy inne tematy, oprócz tego o którym miałyśmy pisać. No i weź tu zrozum naszą logikę?
Ale wracając. Wszystko zaczyna się od nowa. Nowe, lepsze posty. Tym razem na temat. Tym razem mam nadzieję ciekawsze.
Tematyką bloga nie jest Life-Style, czyli nie taki typowo modowo-urodowy, tylko bardziej rozmyślania, moje poglądy. Będziemy sprawdzać różne tezy i organizować pogadanki, być może w komentarzach, być może przez Skypa.
Jeśli jest tutaj ktoś, kto czytał tego bloga jeszcze za czasów pseudonimów ZB i SS może pamięta posty pt. Muzyka, albo religia.
Większość postów będzie wyglądała mniej więcej tak.
Czyli: moja wypowiedź, innych poglądy na tą samą sprawę, jakiś obrazek, później może jakieś pytanie do Was itp.
Jednak to nie znaczy, że każdy będzie tak wyglądał.
Nie wykluczam że jednak może pokazać się kilka takich luźnych postów.
Znaczy na pewno się pokazą jakieś.
POSTY BĘDĄ DODAWANE RAZ W TYGODNIU, W NIEDZIELĘ OKOŁO GODZINY 12-13.
CZASAMI CZĘŚCIEJ.
Dzięki za wysłuchanie.
DO następnego. :*
//Mrs. Agony
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)