Jest to bardzo, moim zdaniem, trudny temat i na prawdę nie wiem czemu się za niego biorę, ale spróbuję się jakoś rozpisać.
A więc, często jest tak, że pod wpływem różnych czynników np:.
*Jakieś problemy,
*Strata kogoś bliskiego,
* Słabe oceny,
*Chociażby dojrzewanie i poznawanie siebie.
inni zaczynają nam wytykać, jak to bardzo się nie zmieniliśmy. Jak bardzo na złe. I zwykle pada pytanie ''czemu/ dlaczego tak sądzisz?'' Bo w końcu sami w sobie nie dostrzegamy takiej zmiany. Wtedy ta osoba zaczyna się miotać. Zaczyna sobie sama zadawać pytanie jak odpowiedzieć. Zwykle ma kilka mało istotnych argumentów lub nie ma ich wcale. Wtedy zaczynamy się zastanawiać, czy to my się zmieniliśmy czy on/ona? Bo przecież skoro nie umie udowodnić, to jaką mamy pewność, że mówi prawdę?
Wtedy ja polecam popytać się innych czy faktycznie jest jakoś inaczej? A jeżeli tak to czy to tolerują, bo poco nam znajomi którzy nie tolerują nas takimi jakimi jesteśmy? No właśnie, po nic.
Jednak zwykle odpowiadają, że nie albo że nie zauważyli. Wtedy u większości włącza się czerwone światełko. ''To skoro ja się nie zmieniłem/am to czy po prostu nie przestałem/am odpowiadać tamtej osobie? Jeśli dojdziemy do takiego wniosku, może warto porozmawiać o tym. Jeśli to nic nie da, a ten ktosiem dalej nam będzie wypominać to jaki ta znajomość ma sens? No chyba żaden, większość z czytających to raczej się zgodzi. Większość się pewnie też znalazła w takiej sytuacji. Może ktoś się wypowie, chociażby z anonima? Chętnie ''wstąpię'' do jakieś dyskusji czy coś.
Jeśli chcecie żebym wypowiedziała na jakiś konkretny temat, piszcie na dole. Postaram się jak najszybciej.
//Mrs. Agony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz