środa, 9 grudnia 2015

Zakończona przyjaźń? Przepaść nie do przejścia?

Niestety każdy z nas, albo przynajmniej większość, miała okazję doświadczyć takiej ''przyjaźni''. Oczywiście nigdy to nie było coś dobrego.

Fałszywa przyjaźń można by było porównać do chociażby jakiegoś kwiatu. Kiedy jest młody, jest piękny. Każdy by go chciał. Ale z każdym dniem jest coraz brzydszy. Więdnie. Z każdym dniem coraz mniej osób zgodziło by się na przyjęcie go.

Tak jak z przyjaźnią. Początek przyjaźni to ten świeży kwiat. Każde kolejne złe zdarzenia, typu kłamstwo, kłótnia czy coś w tym guście ''wysysa'' wodę z jego wnętrza. Z każdym takim zdarzeniem jest tej wody coraz mniej, aż nie ma jej wcale. Wtedy zwykle przychodzi moment w którym zaczynamy się zastanawiać. Wtedy najczęściej jest już za późno. Dochodzimy do wniosku, że ta przyjaźń była g*wno warta, a ta druga osoba nie była tam bardzo zaangażowana jak Ty.

Ty cierpisz. Boli Cię. A tamta druga osoba często nawet o tym pojęcia nie ma. A jeśli ma, robi to z satysfakcją.

Boli Cię to bo myślałeś, że w końcu znalazłeś odpowiednią osobę i że to nigdy się nie skończy. Jednak nie.

Być może bolało Cię to tak bardzo, że aż zacząłeś popełniać jakieś akty w celu przemienienia bólu psychicznego w fizyczny. Być może zacząłeś się okaleczać.

Może. Nikt Cię tu nie ocenia.

Ale wracając do tematu przewodniego.

Ja również doznałam, czegoś takiego jak fałszywa ''przyjaźń''. Znałam się z dziewczyną od pierwszego dnia przedszkola. Nasze mamy również się przyjaźniły, więc ucieszyły się, że się dogadujemy. No i tak to sobie trwało. Razem przechodziłyśmy przez pierwsze zakochania, pierwsze urazy, swoje strachy. Trwało prawie 10 lat. Skończyło się w tej nieszczęsnej pierwszej gimnazjum.
Poznała inną przyjaciółkę, a ja poszłam w odstawkę. No cóż, zdarza się. Może bym tak pomyślała, gdyby tak się ta przyjaźń skończyła. Ale nie. Zaczęła mnie odgadywać. Rozpowiadać plotki. W szkole, jak i poza nią. Razem ze swoją nową BFF nie widziały dla mnie miejsca w tamtej szkole/klasie. I tak od czynu do czynu, musiałam zmienić szkołę bo nie wytrzymywałam psychicznie. I tam kłopoty się nie skończyły. Dalej nie miałam humoru, pomimo że poznałam całkiem fajną osóbkę. Dalej wiecznie byłam smutna.
Niestety po zmianie szkoły, nie dały mi spokoju. Po dzień dzisiejszy wydzwaniają do mnie żeby przypomnieć, że jestem najgorsza, najbrzydsza itp. Gorszych obelg nie będę wymienić. Po prostu nie.


Więc sami widzicie, że również miałam taką ''przygodę'', która ciągnie się za mną do dnia dzisiejszego.

Wiem jak to boli i jak bardzo to trudny temat. Dlatego podjęłam się napisania posta o tym.

Mam nadzieję, że wasze nieszczęśliwe przyjaźnie skończyły się tylko (a raczej aż) na zaprzestaniu przyjaźnienia się, a nie na jakiś kłótniach. A jeżeli tak. To pamiętajcie. ( o ile jesteście górą w tym konflikcie. Górą czyli osobą pokrzywdzoną, a nie tą nie świadomą.) Nie jesteście sami. Być może macie jeszcze jakiegoś przyjaciela, macie rodziców. Jeżeli nie czujecie że z kimkolwiek, w jakiś sposób, bliskim możecie porozmawiać jest jeszcze psycholog szkolny. On na pewno wykarze inicjatywę pomocy Wam. A jeśli nie chcecie rozmawiać z nikim znajomym ( nawet jeśli chodzi o psychologa) to możecie do mnie napisać. Nawet zachęcam.  


Dzięki za wysłuchanie, do następnego.

//Mrs. Agony

Link'i:
ASK: http://ask.fm/MrsAgony
BLOG: http://allyourhatebvb.blogspot.com/
Moja strona na fb: https://www.facebook.com/niemacietoiniemamnie/?ref=hl

Na facebook'u możecie do mnie na priv napisać. Zaczęcam bardzo. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz